dziś zamieszczam zdjęcia specjalnie na prośbę Basi:) Pozwolę sobie przy tej okazji wkleić tu mały fragment mojego ulubionego polskiego pisarza Jerzego Pilcha i jego wywód o wyższości kota nad psem. Proszę oczywiście nie traktować tego śmiertelnie poważnie. Gdybym miała dom z ogródkiem obok kota pewnie kręciłby się też pies:)
„Obserwuję bacznie matczyne psy i nie mam cienia wątpliwości: w znaczeniu ewolucyjnym pies w stosunku do kota jest dobrych kilka miliardów lat do tyłu. Kiedy starożytne koty refleksyjnie wygrzewały się na murach Akropolu i Koloseum, psy w najlepszym wypadku mieszkały w platońskich pieczarach. (Najwybitniejsze psie jednostki być może w poszukiwaniu bursztynu grzebały w piachu nad Bałtykiem).
Kotu o coś uniwersalnego – poza żarciem – w życiu chodzi. Psu chodzi wyłącznie o żarcie. Kot nieustannie poznaje i studiuje rzeczywistość, pies ją oszczekuje tępo. Kot ma własną wizję świata, pies takiej wizji nie ma. Kot jest panem, pies jest niewolnikiem. Kot jest nadbudową, pies jest bazą. Kot ma pysk wredny, ale inteligentny, pies ma mordę poczciwą, ale debilną. Kot jest wymagającym partnerem człowieka, pies jest jego ślepym i podatnym na upokarzające tresury lokajem. Pies nie ma tożsamości, ponieważ pies nie tylko chce być z człowiekiem, pies po prostu chce być człowiekiem, pies chce być ściśle jak człowiek. Kotu tego rodzaju upokarzająca i utopijna metamorfoza nawet do głowy nie przyjdzie. Kot chce być kotem. Kot ma wyraziście rozwinięte poczucie tożsamości, ma on też – w przeciwieństwie do psa – godność swej tożsamości. Kot jest królewskim przykładem istnienia spełnionego, pies jest wiecznym niespełnieniem, ucieleśnieniem odwiecznej, trywialnej skargi, iż nigdy nie jest się tym, kim by się chciało być.
Skuteczna tresura, w rezultacie której pies zaczyna wykonywać paraludzkie czynności, powinna być obwarowana zakazami prawnymi i religijnymi. Jest to przykład złowieszczej uzurpacji człowieka próbującego bezbożnie kształtować przyrodę na swoje podobieństwo i czerpiącego z tej uzurpacji dwuznaczne rozkosze. Jeśli człowiek jest panem stworzenia, to przysposabianie psa do człowieczeństwa i czynienie z niego przez to quasi-pana stworzenia jest aktem bluźnierczym. Posiadać zwierzę i zachwycać się tym, że to zwierzę się uczłowiecza, że się, nie daj Panie Boże, upodabnia do nas, to jest przecież przejaw zwykłego zwyrodnienia. Gdybym miał psa i gdyby ten pies (co w przypadku psa jest nieuniknione) upodabniał się do mnie, miałbym silne poczucie, że zwierzęciu dzieje się nieodwracalna krzywda. Z całą pewnością nie odczuwałbym cienia satysfakcji, cienia przyjemności. Może ktoś mi powie, bo sam nie wiem, może ktoś mi powie, jaka to byłaby przyjemność oglądać od samego rana zionące spirytualiami, wiecznie skacowane bydlę o roztrzęsionych łapach? Jaka to jest satysfakcja mieć koło siebie stworzenie skłonne do studziennych depresji, swoimi sprawami wyłącznie zajęte i pod pretekstem, że magnez wypłukany, wyżerające całą czekoladę z kredensu? A na jaką jasną cholerę byłby mi zramolały kundel z nadwagą samczący się obleśnie na widok każdej wyczesanej i zadbanej suczki?
Niepodległy niczemu kot nie przejmie naszych przypadłości, nie upodobni się, zachowa tożsamość, a zachwyt dla jego doskonałości będzie jak katharsis. Po paru latach, jakie od dnia stworzenia przeszły, dziś już jasno widać, że Panu Bogu poza kotami nic się do końca nie udało. Koty są stworzeniami skończonymi, reszta świata, łącznie z psami, jest wadliwa. Taki jest obiektywny stan rzeczy i daremnie jest, i nie należy nań się uskarżać. Nie należy też z tego co piszę wyciągać pochopnego wniosku, jakobym miał jakieś osobiste kynologiczne urazy, bo ich nie mam.
Trzymam się obiektywizmu oraz dzielę obserwacjami czynionymi na przykładzie pary matczynych, żyjących w wiecznej nienawiści suk. Psy te, jak sądzę, w towarzystwie mojej toksycznej matki czują się świetnie, ponieważ same są toksyczne i bliskie im są obosieczne zasady: bezwzględnej podległości, ślepego posłuszeństwa i całkowitego uzależnienia. Kot nie czułby się tu dobrze, kot nie chciałby tu sprawować władzy, bo kot żyje wedle zasad niepodległości, niezależności i wolności.
Pies preferuje system represyjny, kot demokrację. Pies to jest ustrój totalitarny, kot to jest seks partnerski. Kot jest synonimem, symbolem i ucieleśnieniem Niezależności.”
Bezpowrotnie utracona leworęczność, Jerzy Pilch
Bardzo mi się spodobała obserwacja Pana Jerzego :) I trudno się z nią nie zgodzić ;)) Ja od dziecka zakochana jestem w kotach. Cóż - tak już mam ;)) Kiciuś na zdjęciu uroczy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie - właścicielka dwóch .......kotów ;)
ha :) Uśmiałam się nieźle :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za tego słodziaka na zdjęciach :) Ja też mam kota na punkcie kotów :D
Udanej soboty!
zgadzam się we wszystkim z Panem Jerzym hi hi.
OdpowiedzUsuńObecnie mam 7 kotów ,5 maleńkich, Henia i znalezioną Kizię.
Piękny tygrysek.
miziania dla twoich kotkow
no dobrze, nie tak i będzie....ale tak dla równowagi to psa dobrze jest mieć:)))
OdpowiedzUsuńjeśli ktoś chce:)
Sama słodycz!:):) Miałam kiedyś temu kotkę, która aportowała wsuwki do włosów:):) Ja podpinałam a ona czekała, kiedy któraś spadnie z brzdękiem na podłogę by przynieść mi ją w pyszczku! Do tego Kicia była pieszczochem... sama przyjemność posiadania takiego kotka:) Ściskam!
OdpowiedzUsuńNadzwyczaj trafna obserwacja...jak to u Pilcha zresztą. Podpisuję się w całej rozciągłości. Sama mam aktualnie 4 psy i 2 koty. Jeden z moich psów (husky) wykazuje co prawda wybitne kocie cechy - ale to jest pierwotna rasa więc człowiek wpłynął na nią w sposób ograniczony. Kocham je wszystkie...ale nic nie przebije kota...szczególnie w asertywności...
OdpowiedzUsuńOMG! ale słodziak :) a zdjęcie w lustrze wymiata :)
OdpowiedzUsuńjestem wielką miłośniczką kota i jak każda kocia mama powinnam przyznać, że mój jest najpiękniejszy, ale Twój jest równie cudny:)
OdpowiedzUsuńZakochałam się w Twoim kicorku ;-). Dobrego dnia dla Ciebie
OdpowiedzUsuńTo panna Ryszarda we własnej osobie, kiedy jeszcze słodkim kociątkiem była :)
UsuńO Matko...Pokazywałam zdjęcia mojemu Synkowi...też zachwycony ;-)
UsuńZdjęcie z lustrem jest obłędne!
OdpowiedzUsuńZa zdanie "Psu chodzi wyłącznie o żarcie." obrażam się na Pilcha do końca życia. Każde moje zwierzę, czy to pies, czy kot, ma swój charakter i temperament, a miałam już trzy psy i pięć kotów.
Ach, nie ma się co obrażać, ani brać wszystkiego do siebie! Ja po prostu uwielbiam wszystko co wychodzi spod pióra tego autora. No i mam kota :)))
UsuńJa - jako posiadaczka czterech futrzastych mruczków wiem z doświadczenia, że koty to niezwykłe stworzenia ;) I jak świetnie potrafią towarzyszyć w trakcie robótkowania! A zdjęcia są mistrzowskie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
u nas w domu odkąd pamiętam były zwierzęta... mówią, że pies przyzwyczaja się do człowieka, a kot do miejsca...moim zdaniem pies jak i kot może być fantastycznym przyjacielem:) choć Koty tak fajnie mruczą:)
OdpowiedzUsuńp.s Panna Rysia (Ryszarda) skradła me serce....i mojego Hektora chyba też:)
No piękny jest! Zdjęcia fantastyczne! :))
OdpowiedzUsuńTo prawda, że koty są niesamowicie niepodległe i samowolne, ale ja i tak zawsze wolałam psy. Psy są pożyteczne i lubią być pożyteczne, głupi ludzie robią z nich "głupków". Psy mogą ratować życie, tropić przemyt, szukać zaginionych, bronić, pilnować, a co kot? Kot jaśniepan łaskę robi, że się do kuwety załatwi. Musiałam troszkę uszczypnąć:)
OdpowiedzUsuń